18.09.2024

[KP] I'm hanging by a thread, a rope, the noose around my neck...

Wynonna Myers

35 lat, w Mariesville od zawsze –– mechanik w Jack's Garage –– małe mieszkanko w Riverside Hollow –– opiekunka prawna dziesięcioletniego Asha, syna jej zmarłego brata –– głęboko skrywana trauma –– straciła lewą nogę w wypadku samochodowym dwa lata temu, od tamtej pory ma protezę, którą skrzętnie ukrywa –– znana jako złota rączka; umie naprawić niemal wszystko –– nie umie i nie chce rozmawiać o przeszłości, nienawidzi też wszystkich współczujących spojrzeń –– unika starych znajomych, stara się nie przywiązywać i odrzuca każdą bliższą relację –– fanka gorzkiej kawy, ciemnego piwa, glanów i tatuaży

Po pierwsze, Adrien, ten irytujący, najstarszy brat; ten, który umiał naprawić wszystko, choć Wynonna nigdy nie lubiła prosić o pomoc, bo najpierw musiałaby wysłuchać wykładu o tym, że jest zbyt nieuważna, zbyt rozkojarzona, zbyt głośna. Po prostu zbyt. Teraz oddałaby wszystko, by móc usłyszeć jeszcze raz: Nonna, gdyby płacono mi za każdym razem, gdy przychodzisz z zepsutą lalką, byłbym milionerem. Zginął w pożarze.
Po drugie, George, rodzinny perfekcjonista. Brat, który uwielbiał sprzątać, robić za gosposię i nawet nie krył się z tym, że ekscytuje się kupnem domowej chemii. Nikt nie wiedział, jak George wybawia trudne plamy ani jakim cudem pranie pachniało tak intensywnie. Zginął w pożarze.
Po trzecie, James, brat, który nauczył ją wdrapywać się po drzewach, nie płakać i dobrze przywalić w nos. To z nim wypiła pierwsze piwo, wypaliła pierwszego papierosa – i to on pokazał jej, że czasem warto mieć po prostu wywalone i że nie jest zupą pomidorową, żeby każdy musiał ją lubić. Zginął w pożarze.
Po czwarte, Felix, kucharz, który marzył o tym, żeby gotować dla innych. Lubiła, gdy przesiadywał w kuchni, krzątał się i denerwował się, kiedy wszyscy pochlali się nad talerzami. Wciąż pamięta zapach pieczonego przez brata ciasta z jabłkami, które teraz nie przejdzie jej przez gardło. Powiesił się.
Po piąte, Xavier, brat, który w jakiś dziwaczny sposób był częścią jej duszy. Widział jej łzy, pocieszał ją, słuchał z nią gównianych piosenek dla dziewczyn, jak sam mówił, malował z nią paznokcie, zabierał na koncerty – to niesprawiedliwe, że to on zginął dwa lata temu, a nie ona.
Po szóste, ona, najmłodsza z rodzeństwa, ta najbardziej rozpieszczana, ta, której wszędzie było pełno. Wariatka, marzycielka, chaos, prawdziwy huragan, który powinien dostać jej imię. Teraz jednak, gdy dorosła, mierząc się z kolejnymi tragediami, najpierw pożar w domu, w którym zginęła trójka jej braci, potem depresja Felixa i jego samobójstwo, następnie śmierć Xaviera... Czasem wydaje jej się, że tam, gdzie ona, pojawia się też kostucha. Może była przeklęta od dziecka, skoro matka umarła przy porodzie, a ojciec odszedł.
Po siódme, Ash. Nigdy nie chciała zajmować się dziećmi, ale co miała zrobić, gdy Xavier zginął, a zaledwie ośmioletni chłopak został sam? Mogła zrzucić z siebie odpowiedzialność, mieć to gdzieś, ale zgodziła się zostać prawnym opiekunem Asha. Nie jest idealna, nigdy nie była, ale stara się, żeby dzieciak czuł się kochany. Przynajmniej tak się jej wydaje, bo może wcale nie umie kochać.
Po ósme, babcia i dziadek, stare małżeństwo wciąż żyje, choć babcia Holly już nie dosłyszy, a dziadek Bob niewiele pamięta, ale może to lepiej.
Po dziewiąte, ogień, trauma, wypadek. Boi się ognia, unika zamkniętych pomieszczeń, dostaje ataków paniki, słysząc dźwięk syren. Wstaje wcześnie rano, po serii koszmarów, zakłada protezę na lewą nogę, a potem się ubiera. Pije tylko czarną kawę, nie je śniadań, pracuje, a potem próbuje grać dobrą ciotkę, dobrą osobę – terapeuta powiedziałby, że powinna w końcu przestać się obwiniać, zacząć żyć, próbować, ale Wynonna nie ma ani odwagi, ani siły, by przerwać ten ciągnący się za nią huragan, a zostało w niej tyle empatii, by nie pozwolić zbliżyć się do siebie nikomu z zewnątrz.
Po dziesiąte, praca. Samochody bywają wdzięczniejsze niż ludzie, są mnie skomplikowane, bardziej wylewne, logiczne, nie ma emocji, uczuć, poczucia winy. Jest tylko mechanizm, silnik i martwa egzystencja zamknięta w pudle. Niczego więcej jej nie potrzeba.

fc: jnny.rnst
W tytule HELLYEAH – Love Falls, a reszta to już ja. Wynn zdecydowanie potrzebuje przyjaciół, kogoś, kto ją wyciągnie z huraganu i będzie po prostu obok. Gwarantujemy dużo emołszyns, dziwnych akcji i pokręconego humoru. :D Żeby ustalić jakiś szczegóły, piszcie tutaj: virrginia000@gmail.com

9 komentarzy:

  1. [Hej,

    Miałam zacząć od kwestii jej niepełnosprawności, ale po przeczytaniu całego opisu jestem zmuszona przenieść ten problem na inną część komentarza. Zgotowałaś jej bowiem tak okrutny los, że nawet ja - osoba wręcz lubująca się w rzucaniu swoim postaciom przysłowiowych kłód pod nogi - chylę głowę. Z drugiej strony, czyż nie takimi osóbkami pisze się z reguły najciekawsze wątki ? Mam jednak nadzieję, że na drodze panny Myers zabłyśnie w końcu choć trochę słońca, bo naprawdę sobie na to zasłużyła.
    Wracając do kwestii jej protezy... Jako osoba z rzadko występującą wadą wzroku stwierdzam z całą stanowczością, iż w nawet najmniejszym stopniu nie dziwię się, że stara się ją ukrywać. Te wszystkie niby to współczujące spojrzenia i mało znaczące gadki często tylko jeszcze bardziej człowieka dołują niż pomagają (a przynajmniej tak reaguje moje psychika).

    Życzę samych porywających wątków i przyjemnego zefirku weny, a w razie chęci zapraszam w swe skromne progi.]

    Manar, Liberty & zerkający zza kurtyny Delio

    OdpowiedzUsuń
  2. [Matko przenajświętsza... Same straty. Z tej karty aż wyje ból! Dawno nie widziałam postaci, która tak potrubowana, przeklęta, zmiażdżona nadal stoi i udaje, że wszystko jest ok. Przecież to musi ją kosztować tyle sił... Zgaduje że nie śpi praktycznie wcale i szarpią nią koszmary. Trudno nie patrzeć z współczuciem na kogoś, kto stracił aż tyle, jednocześnie odcinając się od wszystkich i wszystkiego twardą ścianą dla własnej ochrony. Rozumiem, a jednak nie wierzę, że nie potrzebuje kogoś, kto czasem jej powie, jak świetnie sobie radzi, choćby pamiętając o oddychaniu.
    Ukochałabym, a Abi to calkiem by jej wlazła na łeb, żeby wycisnąć z niej choć iskierke uśmiechu. I zwyczajnie przytulić, oddajac trochę swojego ciepełka.
    Baw się dobrze i jeśli nie straszna Ci osoba skrajnie inna, chodź do nas :) ]

    Abigail

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry!
    Boże, Boże, ile tutaj cierpienia. Dawno nie widziałam postaci, której przydarzyło się aa tyle złego. To niezwykle przykre, a jednocześnie ludzie spotykają się z tragedia każdego dnia i myśl, że gdzieś tam na świecie może być taka Wynonna jest przerażająca. Pojęcia nie mam, jak ona sobie z tym wszystkim radzi, będąc na jej miejscu już chyba dawno załamałabym ręce i nie wiedziała czym się zająć najpierw. Sobą? Dzieciakiem? Czy może uciec i zostawić to wszystko za sobą, aby zacząć nowe życie z dala od miejsca, które przyniosło mi tyle bólu. 🥲
    Oby teraz spotykało ją samo dobro, bo ile może znieść jeden człowiek? Niech się jej zacznie w końcu powodzić. 🥹
    Miłej zabawy!]

    Rhett Caldwell

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej, dzięki za powitanie pod Finnem. Nie ukrywam, że miałam się odezwać, bo zupełnie nie spodziewałam się, że pojawi się druga w Mariesville kobieta bez nogi xD Ale skoro już takie przypadki chodzą po naszych ulicach, to może warto byłoby skonfrontować bardziej Wynonnę i Kopi? Ale nie wiem jak Ci leżą wątki damsko-damskie, bo podobno różnie to bywa :)
    Ciekawa ta Twoja Pani. Bez wątpienia ciągnie się za nią zapach śmierci (i benzyny). Ciekawe, że tyle nieszczęść się do niej przykleiło. Trzeba zrobić jakąś kontrę i pomóc jej przyciągać dla odmiany, miłe i dobre rzeczy :D
    Jak coś to Finn też do dyspozycji, jeśli uda nam się coś fajnego wymyślić. Zapraszam na maila, może łatwiej będzie nam pokombinować :)]

    Finn Shrubbery / Kopi Bear

    OdpowiedzUsuń
  5. [Tak się właśnie zastanawiałam, co tym razem zgotujesz swojej pannie. Choróbska nie wcisnęłaś, ale za to nogi pozbawiłaś. Jesteś niemożliwa! :D Hej, to oczywiście takie żarty. Historia przykra, ale da się zauważyć w Wynonnie ducha walki i zdecydowanie wielkie serce. Mam nadzieję, że zazna tutaj wreszcie szczęścia! Życzę dużo dobrej zabawy na blogu i zapraszam do siebie w razie chęci:)]

    Rowan Johnson

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nic dziwnego, że po tym wszystkim Wynn ledwo się trzyma. Musi być jej ciężko ze świadomością, że spoczywa na niej odpowiedzialność za Asha i nie może się ugiąć, chociaż cały świat próbuje ją zgnieść. Jako petrolhead trochę nie umiem sobie odmówić wątku z mechanikiem samochodowym, więc gdybyś miała ochotę popisać coś związanego z odnawianiem jakiegoś klasyka, to daj znać. XD
    Bawcie się dobrze. I może już bez kolejnych śmierci.]

    W. Underwood

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam sąsiadkę. Wynn przez całe swoje życie doznała tylu krzywd, ile niejedna, liczna rodzina razem wzięta przez jakieś dobre dwieście lat. Nie potrafię wyobrazić sobie jej bólu i nawet nie wiem, czy chcę. Takie traumy zostają niestety z człowiekiem na całe życie. A tak poza tym, to dobrze jej z oczu patrzy, na pewno dobry z niej człowiek. Trzymajcie się tam i bawcie się dobrze!]

    Jennifer

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dziękuję! <3 To ja odezwę się z litanią pomysłów na maila, tylko muszę wrócić do domku i je spisać :D]

    Rowan Johnson

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć!
    Wow. My, autorzy, nie mamy litości dla naszych postaci. Ciężki los jej zgotowałaś, oby teraz już było tylko lepiej (albo tylko trochę gorzej dla emocji ;)) Przybijam piąteczkę kolejnej złotej rączce! Może jakaś wspólna naprawa gniazdka lub kranu? :D]

    Eloise

    OdpowiedzUsuń