17.09.2024

[KP] Everytime I close my eyes I see the future dark and quiet

 

Alexander Alex Banks
12.12.1991r. | w Mariesville od pięciu lat | pojawił się nagle i znikąd | rok po osiedleniu się w miasteczku kupił działkę wielkości sześciu akrów na obrzeżach | kolejny rok później pusta przestrzeń zmieniła się w nowoczesny ośrodek wypoczynkowy o nazwie Under The Tree | miejscowy przedsiębiorca | jeszcze jeden rok później został mężem starszej od siebie kobiety | krąży plotka, że jest spokrewniony z Jonathanem Banksem, stąd jego majątek | plotki nigdy nie potwierdził, ale również jej nie zdementował | to nie tak, że ma coś do puchatej krówki, po prostu nie lubi swojej pasierbicy

W jednej chwili masz wszystko, w następnej nie masz nic. W kolejnej nie masz nic, a potem znów masz wszystko. Jesteś sam, patrzysz w przestrzeń i bierzesz łyk mocnej, wystygłej już kawy. Oczami wyobraźni widzisz, jak to będzie wyglądać. A może nie będzie? Może zakładasz, że będzie dobrze, że każdy twój plan się ziści, ale los okaże się przewrotny?
W końcu nigdy nie zakładałeś, że zostaniesz mężem. Nie widziałeś też siebie w roli ojca. Małe miasta zdawały się klaustrofobiczne, duszące, a znajome twarze spotykane na każdym kroku codziennie zbyt monotonne. 
Mimo to masz na palcu obrączkę, wychowujesz nastolatkę, choć sam nie dorosłeś, a idąc do sklepu, uśmiechasz się cały czas i witasz z każdym, kogo mijasz, bo wszystkich znasz lub chociaż kojarzysz. Twoje życie miało wyglądać inaczej. Twoja praca miała wyglądać inaczej. Wszystko miało wyglądać inaczej. 
Teraz stoisz przed trzaskającym kominkiem w jednym z wolnych domków, które wykończyłeś własnymi rękami. Patrzysz przez okno i bierzesz łyk mocnej, gorącej kawy, bo ktoś dba o to, żeby zawsze była świeżo zaparzona. Oczami wyobraźni widziałeś wszystko w zupełnie innych barwach. Ale teraz nie musisz już sobie wyobrażać, bo jaki jest tego sens? Nie zmienisz przeszłości, możesz tylko zaakceptować przyszłość. W końcu nie jest taka zła, prawda? Nieważne, że straciłeś siebie. Ważne, że możesz być inną wersją tamtego człowieka.
I żyć. Tak po prostu.



In my Top Gun era c:
Fc. Franek Lachowski 
lukrowane.ciastko@gmail.com

8 komentarzy:

  1. [Jeszcze znajdziemy sposób na tę krówkę 😩🐮]

    wasza ulubienica 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. [Uznałam, że cierpliwie zaczekam aż się opublikujesz zanim wrzucę tu Finna, ale nie musiałam długo czekać ;D Ah, ten wizerunek wywołuje u mnie jakąś taką blogową nostalgię.
    Całe szczęście Lachowski (chyba z wiekiem) nabrał jakiegoś charakteru, dzięki czemu pasuje do bardziej wyrazistych, ciekawych postaci. Tak jak w tym przypadku!
    Nie będę ukrywać, że kartę podglądałam i jestem pod wrażeniem tak ciekawego motywu! Alexander zaczął nowe życie z niemal czystą kartą. To zdawałoby się kuszącym rozwiązaniem, gdyby tylko nie mieć ciągłego wrażenia, że ktoś może deptać po piętach.
    Top Gun era dała pociągnęła chyba odpowiednie sznureczki fantazji, bo Pan wyszedł fantastyczny. Niech mu się dobrze żyje w Mariesville, choć to nie to, czego mu brak.
    Niezliczonych pokładów weny i udanych wątków. Jeśli chcesz, to także z Finnem lub Kopi ;)]

    Kopi Bear/ roboczy Finn Shrubbery

    OdpowiedzUsuń
  3. [Click here to see more zdecydowanie mnie zaskoczyło. Aktualne życie Alexa, to, które nie do końca jest jego własnym, trochę przypomina mi życie mojej pani sprzed przyjazdu do Mariesville. Smutne to bardzo. Ojczym z niego widzę średni, chociaż co my tam możemy wiedzieć, skoro syn Jen wolał zostać po rozwodzie z ojcem. Bawcie się dobrze!]

    Jennifer

    OdpowiedzUsuń
  4. [Oh wow! Jak Ty z czymś wskoczysz to jest zawsze tak szałowo, niebezpiecznie i dramatycznie! Nie mam pojęcia, skąd czerpiesz wenę na te niebanalne pomysły, jak to się dzieje, że za każdym razem mocniej zaskakujesz, ale proszę kontynuuj! *-* takiego scenariusza zdecydowanie się nie spodziewałam!
    Dużo ciekawych wątków życzę! Dużo przygód, szczyptę dramy, bo to nigdy nie zaszkodzi :) no i wielu pomysłów do rozpisania dla Was ! ]

    Abigail

    OdpowiedzUsuń
  5. [Franek na wizerunku to zawsze dobry wybór, a Twoje dwie wersje karty również były dobrym wyborem, żeby się z nimi dokładnie zapoznać. Świetny ci on wyszedł. Jestem aż ciekawa jak to wszystko wygląda; to jego nowe życie, szczególnie to, które sprawiło, że jest mężem i ojczymem nastolatki. Sukcesów na blogu ;D]


    JULIET MURRAY

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszała, jak zbliżał się do kuchni. Siedziała przy stole i zastanawiała się nad tym, jak okropny będzie ten weekend bez mamy. Nie lubiła Alexa, bo wtargnął do ich życia. Pojawił się nagle i szybko. Jednego dnia mama zaczęła o nim mówić, kolejnego oznajmiła, że się zaręczyli, a jeszcze następnego, że biorą ślub. Oczywiście odstępy czasowe były dłuższe, ale Bailey czasami miała wrażenie, że to wszystko odbyło się w ciągu kilku dni.
    Wiedziała, że to nie wina mężczyzny, bo przecież nic nie mógł za to, że pokochał jej mamę i w zasadzie nie lubiła go, bo głupio było jej czuć cokolwiek negatywnego do mamy, ale… była zazdrosna. Nie o niego. Nie o nią. Była zazdrosna o zainteresowanie. Powinna się cieszyć, prawda? Powinna być zadowolona, że mama jest szczęśliwa, mimo wieku, mimo posiadania jej… Ale jedyne co czuła to niechęć, że mama miała nowego faceta, a ona, Bailey jeszcze nigdy nie wzbudziła wystarczającego zainteresowania u żadnego chłopaka ze szkoły.
    Chciała coś powiedzieć. Odezwać się i dać znać, że jest w domu, że właśnie na niego patrzy, ale… chyba widziała go właśnie po raz pierwszy bez koszulki, a jego plecy, gdy stanął przodem do ekspresu przykuły na tyle jej uwagę, że zapomniała jak się właściwie mówi. Sunęła wzrokiem po jego bliznach, skupiając się wyłącznie na nich. Robiła to do tego stopnia, że gdy się do niej odezwał, pospiesznej odwróciła wzrok i wbiła go w blat stołu, próbując udawać, że jest pochłonięta leżącym przed nią zeszytem.
    — Cześć — odpowiedziała automatycznie. Była tak skoncentrowana na ciele mężczyzny, że przez chwilę milczała, zastanawiając się nad tym, o co właściwie pytał, a kiedy dotarł do niej sens jego słów, musiała sobie przypomnieć, dlaczego tak właściwie jest w domu. — Idę później do stadniny — mruknęła, rugając się w myślach, że co to właściwie ma być. Nie powinna się tak na niego gapić, a widok kogokolwiek blizn nie powinien sprawić, że jej mózg się wyłącza. Były straszne, nie chciała sobie nawet wyobrażać co mu się stało, ale to przecież nie był powód do gapienia się na niego i zapomnienia jak się mówi. — Wieczorem jest impreza u Joey’a, więc dziewczyny stwierdziły, że muszą się na nią przygotowywać już od rana, dlatego nie mamy dzisiaj spotkania w bibliotece — wyjaśniła, bo mamie zawsze wszystko mówiła ze szczegółami. Co prawda nie podejrzewała, żeby Alexa aż tak interesowało co robi, albo czego nie robi, ale… może będzie rozmawiał z mamą i akurat go o coś zapyta? — Jak skończę w stadninie pójdę do babci. Wrócę pewnie koło szóstej — dodała, czując, że musi zaznaczyć, że na imprezę się nie wybiera i może być o to spokojny.

    panna Q

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę nie chciała wbijać tak wzroku w jego plecy, ale to było od niej dużo silniejsze.
    Gapiła się w otwarty zeszyt, bo chociaż spotkanie w bibliotece nie miało się odbyć, Bailey nie chciała robić sobie żadnych zaległości. Praktycznie i tak by ich nie miał, bo spotkanie zostało przełożone, ale teoretycznie ona miała czas… i mogła go wykorzystać w ten sam sposób tylko w domu. To dawało jej nawet odrobinę więcej czasu, bo oszczędzała go na dotarciu do biblioteki, a później powrocie do domu.
    — Nie wybieram się tam — powiedziała zgodnie z prawdą, nawet na niego nie patrząc. Chyba nie potrafiłaby po tym, co zobaczyła tak po prostu udawać, że nie wpatrywała się w jego plecy. Nie miała pojęcia czy zdążył ją nakryć na gorącym uczynku, ale bała się, że nawet jeżeli nie, to po jednym spotkaniu ich spojrzeń, zorientowałby się.
    Słysząc jednak jego sugestie co do jej wyjścia, nie powstrzymała się przed oderwaniem wzroku od zeszytu. Wbiła w niego jasne spojrzenie, jednocześnie unosząc przy tym brwi. Nie, zdecydowanie nie powinna z nimi iść. To nie było miejsce dla niej. Co niby miałaby tam robić? Z kim rozmawiać? Jak rozmawiać? O lekcjach, o klinice weterynaryjnej? To nie miało żadnego sensu. Ona nie chodziła na imprezy. Trzymała się od nich z dalek. Mogłaby mu wyjaśnić, że to nie miejsce dla niej, ale kiedy wspomniał o zaproszeniu, automatycznie wzruszyła ramionami i ponownie wbiła spojrzenie w swój zeszyt. Nie była pewna czy zaproszenie dotyczyło również jej osoby, ale nie zamierzała mówić tego brunetowi. Zresztą, co go tak właściwie obchodziło, co i z kim robiła, albo czego raczej nie robiła. Powinien się cieszyć, że nie zamierzała sprawiać żadnych problemów, kiedy mamy nie było na miejscu.
    — O co ci tak właściwie chodzi, Alex? — Spytała, marszcząc delikatnie brwi. Nie denerwowała się na ludzi, a nawet jeżeli to zatrzymywała to dla siebie, ale ten facet był tak niesamowicie drażniący, że teraz, kiedy nie było w pobliżu mamy, nie musiała wielce przejmować się tym, że dostrzeże jej niechęć względem jej męża — to nie tak, że powinniście się z mamą cieszyć, że nie macie przeze mnie dodatkowych problemów? — Zamknęła zeszyt, łącząc ze soba ręce i układając je na okładce. Była w lekkim szoku, kiedy puścił do niej oczko, ale całkiem to zignorowała. Była… zła i nie miała ochoty wchodzić z nim w dyskusje. — Ale nie, hurr durrc idź na imprezę. Ty wiesz, co oni na nich robią? — Uniosła brew, spoglądając w końcu w jego oczy. — Zamknę się w pokoju i nawet nie będziesz wiedział, że ktokolwiek jest w domu — dodała, chcąc, żeby dał jej spokój, bo przecież nie przyzna się przed nim, że raczej zaproszenie na imprezę nie dotyczyło jej osoby, jak zawsze. Nawet nie było jej z tą myślą żle.
    — Nie jestem głodna, dzięki — burknęła, odsuwając się dość gwałtownie z krzesłem od stołu. Złapała zeszyt i już chciała odejść, ale jej flaki postanowiły nie współpracować i w tym samym momencie dać o sobie znać głośnym burczeniem. Bo w rzeczywistości była głodna. Wolała czas poświęcony na przygotowanie jedzenia i samo zjedzenie wykorzystać na naukę…

    ciekawe jak długo będzie miły

    OdpowiedzUsuń
  8. [Koncepcja na postać, a także wykonanie karty - naprawdę wow! Podziwiam, jak cudownie to wszystko zostało napisane, jak niesamowity pomysł pojawił się w Twojej głowie. Naprawdę, ukłony! Jestem naprawdę ciekawa, co przyniesie Alexowi przyszłość.
    A tymczasem życzę mnóstwa wspaniałych wątków! Weny - cóż, tej chyba nie brakuje :D]

    Eloise

    OdpowiedzUsuń