8.01.2025

[KP] Christopher Harris

Christopher Harris
dziennikarz ◌ 42 ◌ śródmieście


Zawsze fascynowały go wszystkie połączenia, relacje, systemy i mechanizmy. Był tym dzieciakiem, który zadawał 101 pytań na minutę. Dlaczego zegar tyka? Jak działa mikrofalówka? Nieuchronnie w pewnym momencie odpowiedzi przestały zaspokajać jego ciekawość i, ku rozpaczy matki i rozbawieniu ojca, zaczął rozkręcać wszystkie urządzenia w domu. Jak samoloty utrzymują się w powietrzu? Co to aerodynamika? Myśleli, że zostanie inżynierem.
Jak formują się myśli? Jak działa soczewka? Jak oddychamy i dlaczego się pocimy? Spędził wiele godzin nad książkami z anatomii i chemii. Komórki, tkanki, synapsy, neurony, układ krążenia i pokarmowy, próbował wszystko sobie ułożyć w głowie. Onieśmieliła go złożoność ludzkiego organizmu. Lekarzem nie zostanie.
Jak powstał język i pismo? Co to filozofia? Jak powstały religie i tradycje? Zanurzył się w historii i antropologii. Zaczął obserwować ludzi. Nigdy w centrum wydarzeń, zawsze z boku. Kompletnie urzeczony słowami i myślami ludzi, którzy żyli tysiące, setki i dekady przed nim, sam zaczął pisać. Szybko zrozumiał, że łączy nas więcej niż dzieli, ale tak już mamy, że skupiamy się na różnicach. Tylko nie socjologia.
Jak funkcjonuje gospodarka globalna i krajowa? Jak działa giełda? Co to propaganda? Czemu kilku decyduje o losach milionów? Swoją uwagę skierował na politykę i ekonomię. Nauczył się, że wojna jest bardziej opłacalna niż pokój. Nikomu nie jest na rękę by wszystkim było dobrze, by wszyscy byli zdrowi i najedzeni. Okrył najbrzydsze oblicze ludzkiej natury.

Zaczął ekonomię, ale skończył dziennikarstwo na NYU. Zajmuje się dziennikarstwem śledczym i z każdą publikacją zyskuje nowych wrogów. Po nitce do kłębka. Urodzony i wychowany w Mariesville, ale większość czasu spędza w Greenwich Village. ADHD. W wolnej chwili ćwiczy hiszpański i prawy sierpowy. Długość wizyt zależy od tego czy pracuje nad nowym materiałem czy ucieka przed burzą, którą wywołał. Laureat nagrody Pulitzera. Szczęśliwy rozwodnik, który wciąż przyjaźni się z byłą żoną, bo przyjaciół ma niewielu. Dzień zaczyna od czarnej kawy z absurdalną ilością cukru i kończy ze szklaneczką ginu z tonikiem. Hyperfocus. Zarost, bo szkoda mu czasu na stanie przed lustrem, pomięte koszule, bo żelazko parzy. Z wiekiem nabiera pokory, a i żart mu się wyostrza.


chodził mi po głowie, może się przyjmie; szukamy wszystkiego: kejtaczdys@gmail.com; wizerunek: Nikolaj Coster-Waldau

9 komentarzy:

  1. [Dziennikarz śledczy z ostrym żartem brzmi jak doskonałe połączenie, cześć! ;D

    Zawsze byłam zajarana tym rodzajem dziennikarstwa, więc przyznaję się, że trochę zazdroszczę Chrisowi kariery, choć podejrzewam, że nie jest łatwo i bez odpowiedniego podejścia można zwariować od tych, którym zaszło się za skórę. Jestem bardzo ciekawa, co tym razem sprowadza go do Mariesville; coś tworzy, ucieka przed burzą, a może jeszcze coś innego? ;))
    Dobrej zabawy, dużo weny, a jeśli jest ochota, to zapraszam! Co prawda nad połączeniem tej dwójki chyba będzie trzeba pogłówkować, ale dla chcącego nic trudnego!]

    Nancy Jones

    OdpowiedzUsuń
  2. [Z tym apetytem na pytania już byłam pewna, że wskoczy na tory jakiegoś budowniczego, albo wyburzacza wielkich gmachów, albo speca od wysadzania... Albo inżyniera czy coś... Ciekawy obrót :) z tą pokorą, szczęśliwym rozwodem i poczuciem humoru, a szczegolnie nie poświęcaniem czasu na bzdurki jak golenie wydaje się bardzo rzeczywisty. Wyobrażam sobie, że nie lubi marnować swojego czasu i lubi własny porządek. Bardzo fajnie, że tu z nim jesteś! Chętnie porwę do wątku, a może jakieś tarapaty i sierpowy w praktyce nam tu wskoczą? Może niespodziewany ratunek przed chamskim turystą? Myślę, czy udało by się tu skrobnąć coś absurdalnego...?
    W każdym razie, hej, cześć! Jeśli masz chęć na burze mózgów, to zapraszam do rudej! Życzę pięknej zabawy! :3]


    Abigail

    OdpowiedzUsuń
  3. [Przyznam się, że kartę podglądałam jeszcze w roboczych i jako osoba z ADHD po przeczytaniu pierwszej połowy w głowie od razu pojawiła mi się myśl: "Jezu, ten facet musi się zdiagnozować, bo neurotypowy to on nie jest".
    Nowy Jork łączy nasze postaci, ale mnie ciekawi, jaką sztukę walki trenuje w wolnym czasie, bo może i Mai by się przydało coś na rozładowanie napięcia. Może zrobimy jakąś burzę mózgów? :)]

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  4. [Wszechstronny z niego człowiek. I może Mariesville nie dostarcza mu tylu wrażeń i bodźców, co Nowy Jork, ale dobrze, że znajduje tutaj swojego rodzaju azyl. Coś czuję, że Chris z łatwością się tu przyjmie, bo czuć w karcie, że to ciekawy facet. ♥
    Jeśli masz chęci na wątek, czy to Chrisem czy Kat, zapraszam na maila, możemy coś sobie ustalić. ;-)]

    Betsy Murray

    OdpowiedzUsuń
  5. [Życie z ADHD nie wydaje się wcale łatwe, taki troszkę wieczny chaos. :) Ale super, że w przypadku Christophera przełożyło się to na tyle możliwości poznania świata, raz z lepszej strony, raz z gorszej. Oby Mariesville zostało jego przystankiem za dłużej! :) Życzę dobrej zabawy i zapraszam do Giny. :)]

    Gina Swanson

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ha! W zupełności zgadzam się z Szatanem Borowikiem, bo dosłownie to samo pomyślałam w połowie karty ;) Pomyślałam jeszcze, że to przecież jestem ja! :D Wierzę głęboko, że Chris jest naprawdę dobrym dziennikarzem, jednocześnie jestem pod wrażeniem, bo łatwej pracy nie ma.
    Życzę ci mnóstwa udanej zabawy z drugą postać i ciekawych wątków! Zapraszam też na drugi wątek, jeśli nie masz mnie dość i ktoś z mojej gromadki się przyda. :)]

    Maddie Green, Jax Moore, Ed Murray & Max Donovan

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jak ja bym chciała, żeby ktoś mi odpowiedział na te wszystkie pytania, bo lata lecą, a ja chyba nadal tak naprawdę nie wiem, jak działają samoloty. Mam cichą nadzieję, że pan dziennikarz może tym razem wywoła jakąś burzę w tej małej mieścinie; może wyśledzi jakąś korupcję w handlu jabłkami, coby jakiś skandal nam tutaj zapodać.
    Takie postacie, co chodzą po głowie, są najlepsze. Mam nadzieję, że znajdziecie wszystko. Bawcie się dobrze i miłego pisania!]

    Bunny

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć!
    Od razu jak zobaczyłam Christophera, uznałam, że muszę się tutaj pojawić i pochwalić kartę. Lubię tę melancholię, tę taką szorstkość życia, która bije od tekstu! No i, myślę, że wizerunek dobrany został idealnie. :D
    Między naszymi postaciami jest lekka różnica wieku, ale myślę, że mogą się dogadać. Skoro Christopher jest ciekawy świata, jego tajemnic, skoro tyle rzeczy próbował i doświadczał, to może dacie się popchnąć w świat szalonej fizyki? :>
    Życzę Ci dużo, dużo weny i samych udanych wątków!]

    Murphy Shepard

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeprowadzka do Mariesville wiązała się z wykonaniem pewnego szczególnego kroku, z jakąś zmianą. A Murphy nie lubiła zmian, bo kojarzyły jej się z pewnym chaosem, pewną niewiadomą i oddaniem wszystkiego temu, co nieznane. Wiedziała, że to przez to, że w jakiś sposób była inna – skłonność do powtarzalnych zachowań, wąskie obszary zainteresowań czy skrajne przywiązanie do szczegółów. Wszystko to sprawiało, że trudno jej było zacząć od nowa, mimo że doskonale rozumiała tę potrzebę.
    W fizyce istniała pewna zasada, która jasno określała, że wszystko podlega zmianom. Murphy szczególnie lubiła drugą zasadę termodynamiki o zmianach entropii w układach izolowanych. Oznaczało to, że wszystko dąży do nieuporządkowania, co odzwierciedla ewolucję Wszechświata.
    Zmiany były i są potrzebne. Materia i energia łączyły się i przepływały – łączyły się w nowe firmy, ale nigdy nie znikały. Kluczowy w tym wszystkim był jednak czas – niektóre transformacje wymagały milionów lub miliardów lat. Jednak ludzie nie żyli tak długo, więc Murphy musiała przyspieszać kluczowe procesy w swoim życiu, zaakceptować ciągłą przemianę i uznać, że przeprowadzka to najlepsze, co jest w stanie zrobić dla siebie i synka.
    — Jak było w przedszkolu? — Zerknęła w stronę czterolatka, który z uporem pchał przed siebie mały wózek, unosząc przy tym dumnie swój mały podbródek, zupełnie jakby każdy krok był równy temu, który zrobił człowiek, lądując na Księżycu.
    — Dobrze, ale trochę nudno — odpowiedział chłopiec. — Poznajemy literki, ale ja już je umiem, mamo, co w tym trudnego? A to A, a B to B… to chyba nic skomplikowanego, prawda?
    Murphy uśmiecha się lekko, słysząc to. Virgil był podobny do niej. Szybko się rozwijał, dużo rozumiał i był ciekawy tego, jak działa świat. Obecnie interesował się dinozaurami i kazał sobie kupić pościel, kubek i talerzyk z motywem tych gadów. Nawet teraz nosił bluzeczkę z paszczą T-rexa i zielony plecak w jego kształcie. Świat małego Virgila kręcił się więc wokół wymarłych zauropsydów. Najbardziej jednak chłopiec uwielbiał Spinozaura i ciągle o nim mówił.
    Shelley podejrzewała, że Virgil mógł być w lekkim spektrum autyzmu, choć do tej pory nie zauważyła niczego niepokojącego. Jej syn był raczej ciekawskim dzieciakiem, który zadawał dużo pytań i który rozwijał się nieco szybciej od innych. Nie sprawiało to jednak, że Virgil odbiegał od reszty przedszkolaków – miał swoje humory i potrafił zrobić awanturę o wszystko. Był jej małym cudem po tym, jak straciła już nadzieję, że w ogóle zostanie mamą.
    — Czyli nie musimy już kupować książeczek o dinozaurach, bo doskonale znasz alfabet i nie potrzebujesz żadnej pomocy? — Murphy sięgnęła po owoce i wsadziła do swojego koszyka. Raczej rzadko jadła w restauracjach, a to dlatego, że miała wybiórczość pokarmową i było niewiele dań, które jej smakowały. Poza tym lubiła gotować, a najlepsze tezy powstawały podczas zmywania. Woda układała się wtedy w małe fale i wiry – podobnie jak struktury fraktalne. I idąc tym topem, dało się zrozumieć, że czasoprzestrzeń w skali mikroskopowej zachowuje się podobnie – jest nieregularna, ale powtarza swoje wzory.
    — Nie potrzebuję pomocy z alfabetem, mamo, ale jeszcze nie wiem wszystkiego o dinozaurach — odpowiedział chłopiec poważnym tonem, a jego mała twarzyczka wyraża dziecięce pobłażanie sugestią mamy.
    — Mhm, rozumiem. W takim razie nie mogę cię zawieść i dzisiaj poczytamy o dinozaurach. — Murph z czułością głaszcze ciemne włosy chłopca, co Virgil przyjmuje z szerokim uśmiechem.
    Kiedy stają przed regałem z płatkami śniadaniowymi, Virgil wzdycha cicho, przygląda się każdemu opakowaniu i wyciąga rękę, aby wskazać w stronę pudełka z kolorowym dinozaurem i napisem Dinosaur Eggs.
    — W środku nie mogą być prawdziwe jaja dinozaurów, no nie, mamo? — Virgil wydął lekko dolną wargę. — Więc jak zrobili takie płatki? Czy dinozaury lubiłyby płatki? Czy jajka dinozaurów mają takie kolory? Jak to możliwe, że niektóre płatki smakują czekoladą?

    Murphy Shepard i mały badacz dinozaurów

    OdpowiedzUsuń