1.04.2021

Postać Miesiąca #7: Wywiad

Postać Miesiąca
Wydanie #7, kwiecień 2025
Między fikcją a codziennością:
Wywiad z twórczynią Lee Maitlanda
W tym miesiącu mamy przyjemność porozmawiać z pusheenthecat, autorką kwietniowej Postaci Miesiąca — niepokornego, szorstkiego, a jednocześnie poruszająco ludzkiego Lee Maitlanda. Autorka zabiera nas za kulisy swojego twórczego świata, opowiadając o tym, jak wygląda życie z Lee w głowie, co najbardziej ceni w pisaniu i dlaczego czasem najlepszą motywacją jest po prostu brak czasu. Gotowi na odrobinę chaosu i szczerego spojrzenia na pisarską codzienność?

Na początek wróćmy do przeszłości. Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?

W 2009 roku na Onecie, na Hogwartach.

Stare, dobre Hogwarty… :) To już jednak minęło trochę czasu. Czy pamiętasz, kjak wyglądały Twoje początki w grupowej blogsferze?

Niezręcznie. Miałam 13 lat i zero pojęcia, co robię.

Myślę, że to może brzmieć znajomo dla wielu z nas. ;) Czas jednak płynie dalej, minęło już trochę czasu od blogów na onecie, a teraz jesteś tutaj z nami, w Mariesville. Co zainspirowało Cię do stworzenia postaci Lee? Skąd wzięła się jego historia?

Właściwie to nic. Chciałam wykorzystać wizerunek, dobrze czuję się w małomiasteczkowych klimatach. Zaczęłam pisać i wyszło samo, raczej nie mam tak, że wpadnie mi pomysł na postać. Go with the flow, go for broke, raczej w ten sposób sobie radzę z tworzeniem postaci.



Brzmi jak twórcza wolność w najlepszym wydaniu! Czasem właśnie te postacie, które przychodzą do nas „same”, okazują się najbardziej autentyczne i żywe. A powiedz, jakie wyzwania napotkałaś podczas tworzenia Lee — jeśli w ogóle?

I znowu: właściwie to żadnych. Najbardziej wymagającym zadaniem było spięcie wszystkich dat z zamachem w Oklahoma City, o którym pierwszy raz przeczytałam już lata temu, a teraz wyzwaniem jest pamiętanie, co i kiedy działo się w życiu Lee, bo nigdy niczego nie zapisuję, powtarzając sobie, że na pewno wszystko zapamiętam.

Czyli klasyczne „zapamiętam, nie muszę notować” — znajome aż za bardzo! Ale tak całkiem serio, trzeba przyznać, że taki research i trzymanie się realiów to już porządny level pisarskiego zaangażowania. Zastanawiam się też jakie elementy życia Lee mają największe znaczenie w jego historii?

Mogę powiedzieć, że wszystkie? Nie patrzę na to w ten sposób — nie ważę, co może być od czegoś innego ważniejsze. Piszę tragiczne historie, bo I yearn for the drama, ale wszystko ma w jego życiu jakieś znaczenie. Nic nie dzieje się bez powodu i te klimaty.

Okej, czyli jesteś team „historia pisze się sama”. Ale to brzmi jak czysta frajda z pisania! I jednocześnie wolność twórcza. :) Niemniej jednak, Lee ma bogatą i bolesną przeszłość. Jakie emocje chciałaś w nim ukazać, by były jak najbardziej autentyczne?

Żadne konkretne. Niestety, jestem tym nudnym typem autora, który nie ma wiele ciekawego do powiedzenia o swojej postaci. Właściwie to zwykle tworzę karty, które znowu nie tak wiele mówią o postaci, a reszta wychodzi z wątkach. Nie chce mi się inaczej, nie umiem, nie lubię.

Może to właśnie ten luz i brak nadmiernego planowania sprawia, że Lee jest tak autentyczny, bo rozwija się naturalnie, razem z historią i emocjami, które przynosi każdy nowy wątek. :) A czy jest coś, co najbardziej w nim lubisz? A może ma jakąś cechę, którą warto naśladować?

Wizerunek, lol. :D Ale samego Lee to akurat szczególnie nie polecam naśladować. Do better, kids.

No dobrze, czyli Lee to bardziej przestroga niż wzór do naśladowania — przynajmniej w teorii. ;) Ale muszę przyznać, że z takim bagażem i taką osobowością nie da się przejść obok niego obojętnie. Teraz jednak skupmy się bardziej na Tobie! Czy masz jakąś szczególną metodę pracy przy tworzeniu postaci? Czy może jest to raczej wybuch nagłej weny?

Nie, nic szczególnego.

To może nawet i lepiej… :) Co najbardziej lubisz w pisaniu wątków? A może jest coś, co sprawia Ci największą trudność?

Mam z tego zajęcie. Historię do stworzenia, coś, w co mogę się zaangażować, nad czym muszę pomyśleć i z czego czasem mogę się pośmiać. Piszę za to już tyle lat, że trudności mi to nie sprawia.

Pisanie jako przestrzeń do myślenia, tworzenia i czasem po prostu dobrej zabawy — brzmi jak idealne połączenie. A powiedz, jakie tematy lub motywy są dla Ciebie najważniejsze, gdy piszesz i rozwijasz swoje postaci?

Nie mam konkretnych. Wymyślam na poczekaniu, czasem sobie coś poplanuję, przemyślę z wyprzedzeniem, ale ogółem nie poświęcam na to nie wiadomo ile czasu, bo też aż tyle go nie mam. Nie lubię za dużo myśleć nad takimi sprawami.

Czyli totalna intuicja i spontan — to chyba najlepszy dowód, że czasami nie trzeba rozpisywać całych arkuszy fabularnych, żeby stworzyć wciągającą postać! :) A kiedy jednak dopada cię kryzys, jak wtedy radzisz sobie z brakiem weny?

Uciekam z bloga, zapadam się na kilka miesięcy/tygodni pod ziemię i tworzę coś od nowa.

Widać więc, że na pisaniu widać świat się nie kończy, co więc lubisz robić poza tym?

Jak mam wolny czas, to odpoczywam. Jak nie mam wolnego czasu, to pracuję w pracy, za którą mi płacą i wyrabiam drugi etat nieodpłatnie w domu. Powiem tak: lately, life’s been busy as hell.

Brzmi jak pełen etat życia w trybie turbo — szanuję! A jeśli już byś znalazła chwilę (czysto teoretycznie, oczywiście), i mogła na przykład spędzić dzień z wybranym fikcyjnym bohaterem, kto by to był i dlaczego?

Hahah, nikt. Nie chciałabym zburzyć sobie wyobrażenia spędzaniem dnia z tą osobą.

W Mariesville, gdzie czas płynie powoli, a życie wydaje się być jednocześnie pełne nadziei i nieuniknionych trudności, mieszka Lee Maitland. To właśnie w wywiadzie z nami Lee dzieli się swoimi przemyśleniami. Od najcięższych chwil po codzienne zmagania — jego historia jest pełna sprzeczności, ale też prawdy o tym, jak to jest próbować na nowo odnaleźć siebie w świecie, który nie zawsze jest łaskawy. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Postacią Miesiąca!

Lee, jak wygląda Twój typowy dzień w Mariesville? Co sprawia Ci największą satysfakcję, a co jest wyzwaniem?

Typowy dzień: praca, Betsy Murray, dom.
Największa satysfakcja: Betsy Murray.
Największe wyzwanie: Betsy Murray.


Czyli Betsy potrafi być zarówno źródłem satysfakcji, jak i wyzwaniem — pełen pakiet. ;) Ale wracając do tematu, Twoja przeszłość rzeczywiście jest pełna trudnych momentów. Jak udało Ci się przez nie przejść i znaleźć w sobie siłę do zmian?

Polecam pić przez kilka lat, a potem przestać pić. Dupa do góry i do roboty. Inaczej się nie da.

No cóż, brzmi to jak sposób na życie! Ale przejdźmy do tematu, który znamy z Twojej codzienności... Słyszeliśmy, że masz złote ręce – jakie naprawy czy remonty sprawiają Ci największą przyjemność, a które wręcz Cię irytują?

Przyjemnością jest wszystko poza elektryką.

Zapamiętamy! Lee, w The Rusty Nail masz okazję gotować dla innych. Co najbardziej lubisz przyrządzać i jakie emocje wiążą się z gotowaniem w tym miejscu?

Burgery i tacosy. Robota potrafi być wkurzająca, ale mówi się trudno i żyje się dalej.

Cóż, brzmi jak praktyczna filozofia! A teraz pytanie bardziej życiowe. Z perspektywy doświadczenia, co byś powiedział osobom, które stoją na początku drogi, na której ty już jesteś?

Nic. Nie lubię dawać innym rad, nie mam wiele ciekawego do powiedzenia.

1 komentarz: