18.02.2025

[KP] Eva Russo


E V A    R U S S O 

lat 30, projektantka ogrodów i właścicielka Green Haven Design;
była co-CEO w Verde Vitae , Nowicjuszka


W jej sercu zawsze była przestrzeń dla piękna, ale nie tego, które można zobaczyć na pierwszy rzut oka – dla piękna głęboko ukrytego, pełnego cichych, subtelnych emocji. Przez wiele lat, otoczona zgiełkiem wielkiego miasta, nauczyła się maskować swoje wątpliwości, ukrywać słabości za triumfami zawodowego sukcesu. W Nowym Jorku, gdzie wszystko wydawało się mieć swoją cenę, Eva była kimś, kto potrafił tworzyć ogrody pełne elegancji i spokoju, ale w jej życiu nie było miejsca na spokój – zawsze było coś, co musiała udowodnić.

Po rozstaniu, które zburzyło jej świat, Eva stanęła na krawędzi. W jednej chwili straciła to, co przez lata uważała za fundament swojej tożsamości – firmę, miłość, pewność, że wszystko jest na swoim miejscu. Zdrada nie tylko rozdzieliła jej życie z mężczyzną, który miał być partnerem na zawsze, ale także zniszczyła poczucie, że mogła kontrolować to, co się wokół niej dzieje. Została sama, ale właśnie wtedy zaczęła odkrywać, kim naprawdę jest – nie przez to, co potrafiła zrobić dla innych, ale przez to, co była w stanie zrobić dla siebie. Z sercem zranionym, ale nie złamanym, Eva opuściła betonowy las Nowego Jorku, szukając w małym miasteczku przestrzeni, gdzie mogłaby zacząć od nowa. Jej dłonie, spracowane od lat tworzenia w ogrodach, teraz dotykały chłodnej ziemi Mariesville – tej ziemi, która, jak stara przyjaciółka, przyjmowała ją z otwartymi ramionami, gotowa pomóc wyleczyć rany. Wśród dzikich kwiatów, trzciny przy jeziorze i delikatnych gałęzi drzew, Eva znów poczuła się cała.

Nie miała już potrzeby rywalizować, udowadniać swojej wartości. Czuła, jak z dnia na dzień rozpuszcza się w niej chęć spełniania oczekiwań. Przeprowadzka była dla niej jak oddech. Przestrzeń, w której mogła na nowo ułożyć swoje myśli, odbudować siebie kawałek po kawałku. Zdała sobie sprawę, że nie musi dążyć do perfekcji, nie musi być niczym więcej niż tym, kim jest teraz. To była prawda, której nie miała odwagi zaakceptować w Nowym Jorku: życie nie musi być perfekcyjne, by być prawdziwe.

Kiedy projektuje ogrody, nie patrzy już na nie przez pryzmat wyrafinowania, elegancji czy wielkomiejskiego przepychu. Dla niej to terapia. Każdy projekt, każda roślina, każdy krzew opowiadają historię uzdrawiania – siebie, innych, świata wokół. To, co kiedyś było jej zawodem, stało się jej ścieżką samopoznania. Wie, że to, co sadzi w ziemi, może również wzrastać w jej sercu. Tak jak rośliny potrzebują czasu, by zakorzenić się w glebie, tak ona potrzebowała czasu, by na nowo odnaleźć sens w prostych rzeczach. Choć miała wszystko, co materialne, w jej sercu rodziło się pragnienie prostoty. Zrozumiała, że prawdziwe piękno nie kryje się w sukcesach ani osiągnięciach, ale w umiejętności cieszenia się drobnostkami – zapachu ziemi po deszczu, śpiewie ptaków o poranku, ciszy tuż przed zachodem słońca.

W sercu nosi nie tylko harmonię, ale także odrobinę szaleństwa – tego nieokiełznanego, zmysłowego chaosu, który odzywa się w niej za każdym razem, gdy coś nie idzie zgodnie z planem. Z pozoru spokojna, niczym ogród pełen starannie przyciętych krzewów i roślin, ale wystarczy, że wiatr porywa jej włosy, a na twarzy pojawia się ten błysk – znak, że w jej duszy kryje się coś dzikiego, pełnego energii i nieprzewidywalności. Choć z pozoru może wydawać się osobą wyważoną i spokojną, w jej umyśle nieustannie rodzi się jakaś wirująca burza. Każdy nowy dzień to nowa ziemia, na której planuje nowe ogrody, ale też nowe szaleńcze marzenia. Czasem wszystko jej się miesza – pomysły na projekty, plany na życie, emocje, które nie zawsze poddają się logicznemu porządkowi. Czasami potrafi wybuchnąć śmiechem w najbardziej nieoczekiwanych momentach, tańczyć pod deszczem, ścigać się wśród pól, zapominając o obowiązkach, czasie i tym, co wypada robić.

W chwilach kryzysu, rzuca się w wir spontanicznych decyzji – kupuje nietypowe rośliny, które zmieniają kształt jej ogrodów, zatrzymuje się na stacji benzynowej, by porozmawiać z kimś zupełnie obcym, albo zmienia całkowicie swoje plany, bo akurat poczuła, że potrzebuje czegoś innego. Jej życie to pasmo niespodzianek i małych szaleństw, które tworzą jej prawdziwy rytm. Nigdy nie zapomni, że życie to nie tylko projektowanie, ale też niespodziewane zakręty i wolność, którą odnajduje w małych momentach – w zamachach wiatru, w drzewach, które rosną tak, jak chcą, w szaleństwie, które wciąż w niej tkwi. Bo nie ma nic piękniejszego niż ta chwila, kiedy porzuca wszelkie plany, otwiera się na świat i pozwala, by to chaos poprowadził ją tam, gdzie nie spodziewałaby się dotrzeć. Staje się coraz bardziej zakochana w życiu takim, jakie było: pełnym chwil drobnych, ale pięknych. Teraz jest świadoma, że życie to nie tylko pasmo sukcesów, ale także ciągłe odkrywanie siebie na nowo, w każdej chwili, w każdym oddechu. 


itsrosiesmess@gmail.com

6 komentarzy:

  1. [Mam straszny sentyment do tego imienia, o, obudziło wiele wspomnień. ;-) Słodka i melancholijna ta Twoja Eva, ale dobrze, że odnajduje się w Mariesville i odnajduje tu pewnego rodzaju ulgę. Gdybyś miała ochotę na babski wątek z którąś z moich dziewcząt, to zawsze można coś pokombinować.
    A póki co, to życzę udanego pobytu i tutaj. ;-)]

    Betsy Murray & Clementine Redford

    OdpowiedzUsuń
  2. [Historia miłosna Evy jest pięknym przykładem na to, że przy dostatecznie dużym samozaparciu z każdej, nawet z pozoru tragicznej, sytuacji da się wyciągnąć coś dobrego. W przypadku tej pełnej optymizmu kobiety była nią z pewnością decyzja o opuszczeniu pełnego zgiełku Nowego Jorku, gdzie, usiłując sprostać wymaganiom narzucanym jej przez społeczeństwo, wyraźnie zatracała swoje prawdziwe ja.
    Życzę samych porywających wątków oraz wiecznego deszczyku weny, a w razie chęci na wspólną burzę mózgów, zapraszam.]

    Angelo, Monti, Delio & Liberty

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nie jest łatwo żyć łapiąc chwile, zwłaszcza, gdy zaznało się w życiu już wielu krzywd, dlatego przyjemnie czytać, że Eva była w stanie powrócić do tej szczypty beztroski i nauczyć się ufać życiu od nowa. Niech Mariesville zawsze będzie dla niej ostoją i źródełkiem samych pięknych chwil. Życzę dużo dobrej zabawy na blogu! :)]

    Rowan Johnson

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nic, tylko brać przykład z Evy i jej podejścia do życia. Nie dość, że kobieta silna i pozytywna, to jeszcze z głęboką pasją! A szkoda, bo na takim zdrowym podejściu ciężko się żeruje takim ludziom jak Brian. Witaj baw się dobrze!]

    Brian Washton

    OdpowiedzUsuń
  5. [Nieszczęśliwa miłość, burza czy wir, który ją do Mariesville przysłał, mam nadzieję, że znajdzie dokładnie tego czego teraz potrzebuje ♥ W mojej książce, życie jest albo prawdziwe albo perfekcyjne, niech będzie życzliwe dla panny Russo w tej naszej mieścinie.
    Bawcie się dobrze! A jeśli znajdzie się ochota- zapraszamy do nas :)]

    Kat & Chris

    OdpowiedzUsuń
  6. [Bardzo sympatyczna postać z fajnie przedstawionym charakterem i pozytywnym chaosem. Mam nadzieję, że Eva dobrze odnajdzie się w nowym miejscu. Życzę dużo dobrej zabawy i w razie chęci zapraszam do siebie. :)]

    Hunter Warren & Zhi Hao Chen

    OdpowiedzUsuń