9.09.2024

[KP] Anne-Marie Davenport


Anne-Marie Davenport
Przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła Jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Echo powracających wspomnień podstępem zakrada się pod powłokę umysłu. Wykrada sen spod zmęczonych powiek. Anne-Marie zaciska je nerwowo w desperackiej potrzebie odzyskania kontroli, jednak w nocnej ciszy myśli są zbyt krnąbrne, aby móc nad nimi zapanować. Poduszka jest zbyt miękka, a materac za twardy. Materiał kołdry zdaje się rozpalać jej skórę, lecz gdy tylko ją z siebie zrzuca, czuje zimno.
Wszystkiemu winna jest
c i s z a.

W niej rozbrzmiewają melodie, które na co dzień zagłusza codzienność.

I

Śmierć podąża za nią od dnia jej narodzin. Los ma ponure i niewybredne poczucie humoru. Życie za życie. Każda kolejna świeczka na torcie jest kolejną rocznicą śmierci najstarszego brata.
Odkąd tylko pamięta, coś jest z nią nie tak — być może to stało się tego pamiętnego dnia, być może była taka od zawsze. Anne-Marie nie rozwikłała tej tajemnicy po dziś dzień, bo sylwetka jej matki w zeznaniach najbliższych zawsze jawiła się w szerokim spektrum kontrastów. Niedomówień oddających hołd zmarłej, nieobiektywnych prawd wyznanych po kilku szklaneczkach whiskey.
We wspomnieniach Anne-Marie jej matka była istotą chimeryczną. Zdolną zarówno do czułości, jak i do okrucieństwa, szaleństwa, które pewnego dnia poprowadziło ją na krawędź. Na tę metaforyczną i literalną.
Wyparła z pamięci tamtą noc. Była splotem urwanych, niewyraźnych scen, które odrzucała na skraj świadomości do tego stopnia, że nie była już nawet pewna, czy mogła ufać własnym wspomnieniom. Jedyną p r a w d ą, jaka pozostała im po tamtych wydarzeniach, był policyjny raport, suma podejrzeń, zeznanie dziecka zmywające winę z ojca.


II

Przeszłość, jak i teraźniejszość, utkane są jego cieniem. Jonah Davenport był człowiekiem wyciosanym z górskich skał — twardym i nieugiętym. Cichym autorytetem, pochodną rodzinnej legendy swoich przodków. Davenportów, którzy drapieżnie wdarli się na te ziemie całe pokolenia temu, osiedli tu, żelazną ręką z dziada pradziada zarządzając swoim ranczem.
Spośród wszystkich zmiennych w życiu Anne-Marie był jedyną stałą. Chociaż w odmętach serca skrywa do niego wiele żalu i jest w niej tak wiele gniewu i złości, to nie może odmówić mu tego, że właśnie on ją stworzył. Jego twarda wola i wygórowane wymagania narzucone na młodzieńcze barki. Dyscyplina, którą wdrożył w jej codzienność. Nauczył ją siły.
Siły, której brakło jej starszemu bratu. W oczach ojca Johnny był zbyt podobny do matki — wrażliwy, sentymentalny, złośliwy. Dlatego Jonah od zawsze wiedział, że ciężar prowadzenia rodzinnego interesu spadnie na barki jego jedynej córki.


III

Szansa na normalność spoczęła sześć stóp pod ziemią. Wielokrotnie od dnia pogrzebu wyobrażała sobie ich życie razem. Życie, które mogliby mieć. Przyszłość rozwidlała się na różne sposoby.
Czasami widziała ich razem na werandzie jej rodzinnego domu, mrużących oczy w blasku popołudniowego, wiosennego słońca. Zmęczonych i sędziwych, ale spełnionych. Widziała ich dzieci, prawie dorosłe, krzątające się po domu. Harmonię i szczęście.
Utopię. Miejsce, które nie miało prawa istnieć.
Fantazję.
Matthew wszakże nigdy nie potrafił zaakceptować żony, która przewyższała go stanem posiadania. Matthew pielęgnował w sobie zawiść i zazdrość. Więcej miał w sobie z rywala, niźli partnera, a jednak czasami lubiła wyobrażać sobie życie, które mogliby mieć, gdyby ona nie była sobą, a on nie był nim.
Czasami widziała ich razem, siedzących za stołem, a za oknem rozpościerała się panorama bezimiennego miasta. Miejsca, gdzie nie mieli przeszłości, które od podstaw zbudowali razem. Miejsca tylko dla nich. Takiego, w którym mogliby być szczęśliwi. Byli zabiegani i przytłoczeni, ale usatysfakcjonowani.
Czasami zaś widziała ich takimi, jakimi w istocie byli — pochłoniętych złością i niekończącą się wojną. Gdzieś na skraju nienawiści i uczucia. Zgorzkniałymi zanadto, jak na swój wiek, bo dorosłość uderzyła w nich zbyt szybko, zbyt wcześnie, by mogli się wyszaleć.

IV

Za plecami wciąż słyszy natrętne szepty, które ciągną się za nią od lat. Oskarżenia zbyt okrutne, aby ktoś był w stanie rzucić jej nimi prosto w twarz.
Ludzie wciąż mówią o k o l e j n y m nieszczęśliwym wypadku na owianym złą sławą ranczu Davenportów.

Pierwszy raz stawia temu czoła sama.
Jest w tym coś zatrważającego — obserwować silnego człowieka przykutego do łóżka, patrzeć, jak przy życiu utrzymują go rurki, pompy i elektryczne ustrojstwa. Słuchać o rokowaniach, szansach na przeżycie, powrót do zdrowia i sprawności.


Noc przeszywa cisza ponurego, opustoszałego domu. Pełnego tragicznych wspomnień, goryczy i smutku.
Po jego korytarzach snuje się widmo jego przeszłości.
Ma trzydzieści cztery lata i postarzający ją status wdowy. Czasami na ludzkich językach jawi się jako biedactwo — pół-sierota, która straciła matkę jako dziecko; młoda wdowa, której los zabrał męża i nienarodzone dziecko; młoda kobieta, która z powodu udaru ojca samotnie prowadzi rodzinne ranczo.
Czasami zaś jest prowincjonalną femme fatale; historią pobudzającą wyobraźnie znudzonych gospodyń domowych i starych mizoginów. Tajemnicza była zarówno śmierć jej matki, jak i ta jej męża (a przecież, zanim wżenił się w tę rodzinę, był z niego taki porządny chłopak). Mimo ciągłej obecności Davenportów w Mariesvielle wciąż budzą nieufność mieszkańców, czy to przez wzgląd na odosobnienie rodziny, czy też przez ciągłe nieszczęścia przytrafiające się członkom ich rodziny.
Anne-Marie zaś jest siłą. Wychowaną twardą ręką kobietą, która nie boi się życia, a przeciwności pokonuje z determinacją. Okrutnemu światu prezentuje rezolutny, wyzywający uśmiech. Żyje pełnią życia, na przekór przeszkodom i trudnościom.Miękkość skrywa pod ciężką maską odwagi i nieustępliwości. Jej życie toczy się na granicy światła i cienia, a ona sama wydaje się balansować między siłą a delikatnością, determinacją a wątpliwościami. To postać, która żyje pełną piersią, ale jednocześnie dźwiga na swoich barkach ciężar wielu tragicznych wydarzeń, które odcisnęły na niej trwałe piętno.


34 lata x wdowa x prowadzi rodzinne ranczo, zajmujące się hodowlą bydła x rodowici mieszkańcy x ukończyła community collega ze specjalizacją produckcja rolna



****

Witam, to moja pierwsze doświadczenie z blogiem grupowym, więc za wszelkie blogowe faux pas, bardzo przepraszam. Jeśli ktoś byłby zainteresowany wątkiem (uwielbiam takie, które mają korzenie w przeszłości, raczej trudno mi się odnaleźć w rozgrywkach opartych na przypadkowych spotkaniach dwójki nieznajomych), zapraszam na espejohumeantex@gmail.com
Poszukuję starszego brata (drugiego w kolejności z trójki rodzeństwa Davenportów), którego ojciec wyrzekł się całe lata temu i który na wieść o jego chorobie postanawia wrócić do miasteczka czy to ze względu na chęć odbudowania relacji z siostrą, czy przez wzgląd na rodzinny interes.
Kochanka lub prawie/być może kochanka, kogoś, komu Anne-Marie może połamać serce, jednocześnie druzgocąc swoje. Szukam nieco melancholijnego, fatalnego wątku, ale kto wie, być może będzie z tego coś dobrego. Może być to postać zarówno starsza od Anne-Marie jak i młodsza - oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Może być koszmarem porządnego, dobrego mężczyzny czy też towarzyszką kogoś podobnie jak ona - nieco trudnego, nie odnajdującego się z łatwością w sferze sercowo-uczuciowej. Wszelkich postaci związanych z przeszłością jej samej lub rodziny Davenportów.
Przeciwników i powierników (nie wszystkich!) sekretów. W użyciu cytaty z piosenek "Jaskółka uwięziona" Stana Borysa oraz "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości" Pidżama Porno. Na wizerunku Maia Cotton; avatar: medusa-rpg

6 komentarzy:

  1. [Cześć! Jak przepięknie, poetycko napisana karta! Jestem oczarowana i zaraz z przyjemnością przeczytam ją jeszcze raz! Wymyśliłaś nam tu piękną zagadkę, kobietę ponętną w swoich tajemnicach, ale nie chcę uwierzyć, że Anne -Marie towarzyszy śmierć. Ona sama tak bardzo pragnie życia mimo zebranych batów i strat, że jest to wręcz niemożliwe!
    Widzę ją jako postać intrygującą w sposób aż niemożliwy, wręcz magnetycznie przyciągającą osoby zagubione. Jak jakaś syrena... Albo modliszka?!
    Trzymam kciuki za spełnienie wątkowych marzeń. Myślę że moja Abi, tylko by ją drażniła swoją pogodą ducha, ups... Baw się dobrze, gdybyś miała ochotę troszkę rozweselic tę bohaterkę, zapraszamy;)]

    Abi

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wow, jaki ta karta ma niesamowity klimat. Czuję się, jakbym czytała wstęp do naprawdę wciągającego thrillera, gdzie nic nie jest tym, na co wygląda, a każda kolejna strona wzbudza tym większe zaskoczenie i wzmaga ciekawość jednocześnie. Anne-Marie to na pewno nieoczywista kreacja, razem z jej ranczem-azylem dla przestępców, które stanowi ciekawy kontrast dla raczej idyllicznego miasteczka i wprowadza aurę tajemnicy. Brawo dla tej pani za sprawowanie pieczy nad czymś równie wymagającym, fizycznie i psychicznie, jak mniemam.
    Ah, no i miło widzieć, że na blogi wciąż trafiają nowi autorzy. Mam nadzieję, że zabawa na grupowcach spodoba Ci się na tyle, aby zostać tu jak najdłużej, pisząc same wciągające rzeczy! Oczywiście zapraszam na wątek, Damien miewa ponurą duszę depresyjnego artysty, więc to zawsze jakiś punkt zaczepienia, gdyby była chęć.]

    Damien

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zachwyty już od tytułu, który osobiście uwielbiam! Przeczytałam kartę z podkładem muzycznym PP i zrobiło się naprawdę wyjątkowo. Płynęłam przez cały tekst, czytając z zapartym tchem. Nawet nie wiem kiedy ta smutna historia się skończyła, tak wciągnęłaś mnie w bezkres jej niełatwego losu.
    Nie oszczędziłaś Anne-Marie przeżyć, które z całą pewnością tworzą wokół niej tajemniczą, niecodzienną otoczkę. Życzę Anne-Marie powodzenia i wielu niezapomnianych wrażeń ;) Kopi zaprasza na kawę, albo cokolwiek innego, jeśli będziesz miała ochotę na jakiś wspólny wątek.
    Powodzenia!]

    Kopi Bear

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj w Mariesville, Morano!
    Anne-Marie jest pełna złożoności i emocji, co sprawia, że już teraz czujemy, że będzie miała ogromny wpływ na fabułę miasteczka. Cieszymy się, że zdecydowałaś się do nas dołączyć i wprowadzić tak pełną głębi bohaterkę. Jesteśmy pewni, że Anne-Marie wniesie wyjątkową dynamikę i emocje do świata Mariesville.

    Udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! :)

    Kolejna intrygująca postać... to miasteczko chyba z takich słynie. Na tę chwilę nie mogę nic od siebie zaproponować (obawiam się, że nie udźwignę ilości wątków oraz powiązań, które do tej pory sobie wymyśliłam), więc życzę miłego początku tygodnia oraz dużo, dużo weny.

    Steven Baker oraz nieopublikowani jeszcze Laura Doe && Geonwoo Parks

    OdpowiedzUsuń
  6. [Stan Borys w karcie kompletnie mnie kupił. Podobnie jak reszta karty, strasznie smutna, swoją drogą. Plotki są często znacznie gorsze od tego, co je wywołało, a prawda jest taka, że wcale nie jest tak, że co nas nie zabije, to wzmocni. Niełatwy los jej zgotowałaś, ale cóż - przyganiał kocioł garnkowi.
    Życzę dobrej zabawy i samych cudownych wątków!]

    Eloise

    OdpowiedzUsuń