Hezekiah.
the fool, the infidel, the sinner
hezekiah joseph saunders ~ hazza, zeke, kiah, kaz, wszystko, byle nie hezekiah ~ urodzony 3 marca 1997 roku w kenton w stanie Ohio ~ trzeci z szóstki rodzeństwa ~ biseksualny ~ syn pastora i nauczycielki w szkole chrześcijańskiej ~ czarna owca rodziny, grzesznik, opętany przez szatana — to, że skończy w piekle, słyszał od najmłodszych lat ~ w mariesville od kilku miesięcy ~ bibliotekarz w miejscowej bibliotece publicznej oraz barman w RIBEYE steak house ~ wynajmuje niewielkie mieszkanie w śródmieściu mariesville ~ przez lata mieszkał w chicago, a następnie w nowym jorku, łapiąc się każdej pracy, jaka wpadła mu w ręce, i próbował wybić się jako ilustrator i pisarz, z marnym skutkiem ~ w kącie mieszkania pudło z porzuconymi komiksami, które kiedyś chciał wydać, i do których stracił serce ~ w spadku od rodziców trauma religijna, brak akceptacji siebie i aleksytymia ~ czarny humor, sarkazm i żarty sposobem radzenia sobie z rzeczywistością ~ tatuaże zdobiące całe ciało sposobem na ekspresję siebie ~ ekstrowertyk i dusza towarzystwa, który wolałby za dużo o sobie nie zdradzać ~ idealista i romantyk — serce wielokrotnie złamał sobie sam
Jednego dnia obudził się, spojrzał w stare, pełne odprysków lustro w niewielkiej klitce, którą wynajmował, i uświadomił sobie, że już dłużej tak nie może, nie chce, nie potrafi. Niczym Amy March w najnowszej ekranizacji Małych Kobietek stał w pokoju pełnym rysunków, obrazów, szkiców, nieskończonych dialogów i scen, i zrozumiał: Jestem porażką. Chicago wyplewiło ze mnie wszelką próżność, a Nowy Jork uświadomił, że nigdy nie będę geniuszem, więc porzucam wszystkie naiwne artystyczne nadzieje. Talent nie jest genialny i żadna ilość energii tego nie zmieni. Chcę być wielkim artystą, albo żadnym. Swoje prace — lata życia spędzone pochylonym na biurkiem, z palcami zdrętwiałymi od trzymania ołówka w dłoni — spakował do kartonów i zakleił taśmą. Już. Koniec. Dość tej głupoty.
Życie miało stać się prostsze bez ciężaru ambicji na barkach; Zeke miał w końcu się skupić na związku i zacząć oszczędzać, by wreszcie wynieść się z rozpadającego się mieszkania w biednej dzielnicy miasta, w którym nie miał nawet kuchenki. Ale Zeke zapomniał, że życie nigdy nie było proste, a los kochał rzucać mu kłody pod nogi. Minęły ledwie dwa tygodnie od dnia, w którym spakował swoją duszę do kartonów i rzucił w kąt, kiedy dowiedział się, że jego partner — pierwszy mężczyzna, z którym się związał po latach wypierania własnej seksualności; wielokrotnie zarzekający, że jest stuprocentowym gejem i nigdy na kobietę nie spojrzał dwa razy; pierwszy mężczyzna, którego Zeke pozwolił sobie kochać — tak naprawdę był żonaty i miał na boku wiele kochanek i kochanków. Świat zatrzymał się wtedy na moment, a cienie jego rodziców szeptały z satysfakcją: chyba nie myślałeś, że ci się uda? Tacy jak ty nie zasługują na szczęście. Trzeba było się nas słuchać. Próbowaliśmy Ci pomóc, Hezekiah. To ty wybrałeś Szatana.
Kiedy uciekał z Kenton, od rodziny, która nigdy go nie kochała i winiła o całe zło tego świata, Zeke nie sądził, że kiedykolwiek zamieszka w małym miasteczku — to wielkie metropolie wołały do niego, kusiły chaosem, kolorami, anonimowością i pozorną wolnością. Wtedy nie wiedział, że lata walki o przetrwanie, pracowania na kilka etatów tylko po to, by wyżyć i mieć dach nad głową, pochłoną całą jego energię aż nie zostanie nic, prócz poczucia beznadziei i braku chęci do życia. Wtedy nie przyszłoby mu do głowy, że z własnej woli przeprowadziłby się do miejsca takiego, jak Mariesville — a jednak to zrobił, zostawił chaos i bezwzględność metropolii za sobą, zabrał cały swój dobytek i przeniósł się do miejsca do złudzenia przypominającego to, z którego uciekał.
Życie w Mariesville jest spokojne — w zaskakująco przyjemny sposób, który nie powoduje palpitacji serca ani nie sprawia, że Zeke chciałby wyrywać sobie włosy z głowy. Nie czuje się tu, jak w domu — ale Zeke nigdy wcześniej nigdzie się tak nie czuł i wątpi, że istnieje takie miejsce na ziemi, gdzie poczułby, że pasuje, więc ignoruje wszelki dyskomfort i robi to, w czym zawsze był dobry: wstaje, idzie do pracy, wraca do domu i udaje, że wcale nie pragnie czegoś więcej. Na zmianach w RIBEYE zabawia klientów przy barze, rzuca żartami i flirtuje, a w bibliotece oblegany jest przez dzieciaki, które uwielbiają jego towarzystwo i co rusz błagają go o narysowanie ich jako postaci z ulubionych książek. Życie się toczy, Zeke podąża wydeptaną przez ostatnie miesiące ścieżką i próbuje się odnaleźć — w nowym miejscu, w nowym życiu, w świecie, którego nigdy nie czuł się częścią.
Życie miało stać się prostsze bez ciężaru ambicji na barkach; Zeke miał w końcu się skupić na związku i zacząć oszczędzać, by wreszcie wynieść się z rozpadającego się mieszkania w biednej dzielnicy miasta, w którym nie miał nawet kuchenki. Ale Zeke zapomniał, że życie nigdy nie było proste, a los kochał rzucać mu kłody pod nogi. Minęły ledwie dwa tygodnie od dnia, w którym spakował swoją duszę do kartonów i rzucił w kąt, kiedy dowiedział się, że jego partner — pierwszy mężczyzna, z którym się związał po latach wypierania własnej seksualności; wielokrotnie zarzekający, że jest stuprocentowym gejem i nigdy na kobietę nie spojrzał dwa razy; pierwszy mężczyzna, którego Zeke pozwolił sobie kochać — tak naprawdę był żonaty i miał na boku wiele kochanek i kochanków. Świat zatrzymał się wtedy na moment, a cienie jego rodziców szeptały z satysfakcją: chyba nie myślałeś, że ci się uda? Tacy jak ty nie zasługują na szczęście. Trzeba było się nas słuchać. Próbowaliśmy Ci pomóc, Hezekiah. To ty wybrałeś Szatana.
Kiedy uciekał z Kenton, od rodziny, która nigdy go nie kochała i winiła o całe zło tego świata, Zeke nie sądził, że kiedykolwiek zamieszka w małym miasteczku — to wielkie metropolie wołały do niego, kusiły chaosem, kolorami, anonimowością i pozorną wolnością. Wtedy nie wiedział, że lata walki o przetrwanie, pracowania na kilka etatów tylko po to, by wyżyć i mieć dach nad głową, pochłoną całą jego energię aż nie zostanie nic, prócz poczucia beznadziei i braku chęci do życia. Wtedy nie przyszłoby mu do głowy, że z własnej woli przeprowadziłby się do miejsca takiego, jak Mariesville — a jednak to zrobił, zostawił chaos i bezwzględność metropolii za sobą, zabrał cały swój dobytek i przeniósł się do miejsca do złudzenia przypominającego to, z którego uciekał.
Życie w Mariesville jest spokojne — w zaskakująco przyjemny sposób, który nie powoduje palpitacji serca ani nie sprawia, że Zeke chciałby wyrywać sobie włosy z głowy. Nie czuje się tu, jak w domu — ale Zeke nigdy wcześniej nigdzie się tak nie czuł i wątpi, że istnieje takie miejsce na ziemi, gdzie poczułby, że pasuje, więc ignoruje wszelki dyskomfort i robi to, w czym zawsze był dobry: wstaje, idzie do pracy, wraca do domu i udaje, że wcale nie pragnie czegoś więcej. Na zmianach w RIBEYE zabawia klientów przy barze, rzuca żartami i flirtuje, a w bibliotece oblegany jest przez dzieciaki, które uwielbiają jego towarzystwo i co rusz błagają go o narysowanie ich jako postaci z ulubionych książek. Życie się toczy, Zeke podąża wydeptaną przez ostatnie miesiące ścieżką i próbuje się odnaleźć — w nowym miejscu, w nowym życiu, w świecie, którego nigdy nie czuł się częścią.
Cześć! Na wizerunku Dylan O'Brien, kopii Małych Kobietek niestety nie posiadam, więc pozwoliłam sobie przetłumaczyć cytat z najnowszej ekranizacji. Zeke to dość sympatyczny pan, tylko nieco zmęczony; ale nawet pomimo tego zmęczenia chętnie nawiąże nowe znajomości. Szukamy wszystkiego — przyjaciół, wrogów, może nawet zauroczenia lub miłości, jakby ktoś był chętny. Mail do mnie: boromir.is.my.boyfriend@gmail.com
[Kartę czytałam, gdy kryła się w roboczych, dlatego od razu przychodzę się przywitać. Pan wyszedł szalenie przyciągający, jego historia jest bardzo ciekawa ;) Choć w ciągłej mącącej gonitwie, zdaje się być fajnym gościem. Mam nadzieję, że w Mariesville znajdzie swoje miejsce, zalążki szczęścia i swojego miejsca na ziemi. Choć wiem po Kopi, że może to wcale nie być takie proste :)
OdpowiedzUsuńŻyczę cudownych wątków i dobrej zabawy. W razie chęci, zapraszam do siebie.]
Kopi / Finn / Gustavo
[No tym razem to musimy coś wspólnie napisać i nie ma opcji, że nie. Porywam Cię na wącisz. :D
OdpowiedzUsuńKaz kroczy własną ścieżką i to mi się podoba, choć niekoniecznie już to, co go spotyka. Opis jego przeżyć, historia – czy tylko ja mam ochotę zapewnić go, że wszystko będzie jeszcze dobrze?
Gdybyście szukali jakiegoś wytchnienia, to zapraszamy na pola lawendowe – oferujemy też kawę, wsparcie i mniej lub bardziej głębokie rozmowy przy ciastkach. Taka dwuosobowa grupa wsparcia. xD I mam mały pomysł z tym, żeby to Kaz zrobił dla Jelly logo jej rozwijającego się biznesu i inne małe arcydzieła, w które mogłaby opakować swoje produkty – może da się jakoś namówić Żelkowi, żeby jej w tym pomógł? :>
Mojego maila znasz, więc śmiało możemy coś pokombinować!
Od siebie życzę wiele, wiele weny i samych wspaniałych wątków. <3]
Jelly Warren
[Kurczę, naprawdę mi go żal. Najpierw rodzice, którzy zamiast okazać się największym wsparciem dla dorastającego syna stali się jego największym przekleństwem, a to wszystko niby z miłości do ponoć miłosiernego Boga, a potem jeszcze ta historia z żonatym partnerem. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej społeczność Mariesville okaże się dla Kaza nieco łaskawsza.
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałej zabawy, a w razie chęci na wspólną burzę mózgów, zapraszam.]
Delio, Liberty, Monti & chowająca się za kurtyną Adora
[Głęboko wierzę, że dla człowieka jedną z najważniejszych życiowych misji jest odnaleźć swoje miejsce i swoją rolę w tym wielkim świecie. Mam nadzieję, że Zeke właśnie w Mariesville poczuje, że to jednak może być jego dom. :) Piękna karta i świetnie wykreowana postać! Oby jak najwiecej osób w miasteczku doceniło jego osobowość! Jax na pewno to zrobił, skoro zatrudnił go w swojej restauracji. :D Jeśli chcesz, zapraszam, stwórzmy coś fajnego dla naszych chłopaków, Jax potrafi być całkiem fajnym kumplem, serio ;)
OdpowiedzUsuńA w międzyczasie, życzymy udanej zabawy i mnóstwa ciekawych wątków!]
Jax Moore, Edward Murray & Maddie Green
[ Witam ślicznie, troszkę podglądałam kartę, bo mam słabość do tematów religijnych, fanatyków, religijnych traum i problemów (kupiłaś mnie tą aleksytymią). Zeke wyszedł super, mam nadzieję, że się chłopak odnajdzie i trochę w końcu psychicznie odpocznie.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i wąteczków, a w razie chęci z przyjemnością zapraszam do siebie! :) ]
Hunter Warren
[Cześć.
OdpowiedzUsuńMam totalną słabość do Dylana od pierwszego obejrzanego odcinka Teen Wolf, przyjemnie się na niego patrzy. I choć zawsze kojarzył mi się z buźką nastolatka, tak równie przyjemnie widzieć go w roli dojrzałego mężczyzny. ;-)
Tak sobie myślę, że jeżeli czasowo nam się to zgra, to Zeke i Betsy mogli się spotkać po raz pierwszy Chicago, kiedy Betsy studiowała na Northwestern. Jak są chęci, to może poustalamy więcej na mailu? ;-)]
Betsy Murray
[Cześć! Przepięknie napisana karta, która, myślę, bardzo dobrze oddaje to, kim Zeke jest. Traumy religijne to trudny temat, do jakiego mam słabość, i dobrze widzieć je opisane w tak dobry sposób. Mam nadzieję, że Zeke jednak odnajdzie i przyjaźń, i miłość, i przekona się, że jego rodzina się myliła, a on zasługuje na całe dobro, które życie ma do zaoferowania.
OdpowiedzUsuńW razie chęci serdecznie zapraszam do Isabeli, myślę, że mają szansę się ze sobą dogadać!]
Isabela
[Cześć! Pochłonęłam Twoją kartę dosłownie w sekundę i aż chce się więcej. Zeke z pewnością nie miał łatwego życia, ale liczę, że w Mariesville mu się ułoży, oby znalazł tu miłość i szczęście.
OdpowiedzUsuńCo Ty na to, aby to Anna wynajmowała mu mieszkanko? ^^]
Anna Murray
[Cześć! Jej, ale poturbowany i pogubiony gość. Mam wrażenie, że całe życie błądził w chaosie, szukając najlepszego miejsca dla siebie. I spokoju! Trzymam kciuki, aby znalazł go tu w Mariesville! :3
OdpowiedzUsuńUdanej zabawy, a w razie chęci zapraszamy do Abi- pierwsze dni pobytu mógł spać w pensjonacie, albo możemy z nich zrobić sąsiadów. ;)]
Abigail
[Hejo! Pogubiony ten Twój Zeke, oby znalazł sobie miejsce albo kogoś, przy kim się odnajdzie :)
OdpowiedzUsuńNasze postacie na pewno by się kojarzyły z pracy, do tego oboje są świeżakami w Mariesville, więc jeśli miałabyś ochotę na jakiś wątek czy powiązanie, to zapraszamy! :D
Tymczasem życzę Ci dobrej zabawy i udanego pisania!]
Paige King
[No dzień dobry. Czy nam się w końcu uda coś napisać? :D Ciągle się tylko mijamy i mijamy na tych blogach. xD
OdpowiedzUsuńWielu rzeczy nienawidzę, w tym brukselki, soku pomidorowego i religijnych świrów, którzy psują innym psychikę. Jednocześnie niesamowicie fascynuje mnie ten temat, ciężko jest pojąć jak w ogóle do tego dochodzi, że tak mocno komuś się odkleja. :”) Szkoda tego Twojego Zeke, przeszedł przez naprawdę wiele. Z jednej strony religijna rodzinka, kłamliwy partner, ale przecież autorzy nie byliby sobą, gdyby nie wcisnęli traum i dramatów swoim blogowym dzieciakom, nie? ^^ Moja wena bywa ostatnio kapryśna, ale chętnie połączyłabym go z moją Amelią, wydaje mi się, że najprędzej się dogadają, a męsko-męskie idą mi raczej gorzej niż lepiej. Jeśli masz chęć to wpadaj, no i oczywiście życzę udanej zabawy, świetnych wątków i niech wena Cię nie opuszcza!]
Amelia Hawkins, Eaton Grant & Rhett Caldwell
[Dzień dobry! Wydaje mi się, że kojarzę Cię z Hogwarckich Kronik, ale może się mylę?
OdpowiedzUsuńNa Haza czaiłam się jeszcze przed napisaniem karty, bo bardzo mi się spodobał, i zastanawiam się, czy udałoby się nam sklecić jakiś wątek. Karta piękna, pan piękny, historia smutna, ale chyba dzięki temu udałoby się naszym postaciom dogadać. W razie chęci zapraszam do siebie :)]
Dahlia