Uwaga ! Możliwe treści uznawane za niewłaściwe dla osób niepełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Podkład: Europe - Walk the Earth
Przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość wygląda całkiem nieźle. Jest pełna nieskończonych możliwości.
Thea Kairi - Henday
Właśc. Anthea Lavenda Daisy Kairi - Henday
ID
Urodzona: 26/06/1996, Chania (Grecja)
Zawód: Właścicielka kwiaciarni The Pink Flower i rodzinnego gospodarstwa agroturystycznego Apple Dreams (Farmington Hills)
Grupa: Miejscowa przedsiębiorczyni
Obywatelstwo: Greckie i amerykańskie
Języki: Nowogrecki, turecki i angielski
Studia: Graceland University, Agricultural business
Kolor oczu: Szare
Historia
Gdyby nie ciche plotki nadal co jakiś czas krążące wśród miejscowych dewotek na temat pierwszych trzech wiosen jej życia i blizna od noża znacząca skórę tuż pod lewą piersią, zapewne nie pamiętałaby że urodziła się daleko za ogromnym oceanem. Wujostwo, które przygarnęło Theę tuż po tym, gdy jej matka wreszcie zaćpała się na śmierć, a ojciec dealer został aresztowany starannie omijało ten ciężki temat, nie chcąc by mała dorobiła się dodatkowej traumy. Wystarczyło że była sierotą skrzywdzoną przez własnych rodziców mających przecież chronić ją przed wszelkim złem tego świata.
Teraz ciotki Pelagii nie ma już niestety wśród żyjących, ale domostwo Hendayów nadal wypełnia wyraźna woń kwiatów jabłoni zmieszanej z nutką różanego aromatu, o którego podtrzymanie dbała osobiście każdego poranka. Dzisiaj można w nim wyczuć także lekką woń lilaków i forsycji. To zasługa Anthei, która mocno wzięła sobie do serca jej złotą zasadę głoszącą, że właścicielka kwiaciarni ma obowiązek reklamować swój biznes także poza miejscem pracy.
Pozostał za to wujek Richard, lecz stan zdrowia nie pozwala mu już na samodzielną opiekę nad gospodarstwem. Podczas gdy jego podopieczna przebywała na studiach w Iowa, biedak zapadł na chorobę Alzheimera, a skoro drogi kuzynek Liam nadal woli głośne imprezy od pracy przy rodzinnej działalności, cała odpowiedzialność w tym względzie spadła wyłącznie na jej barki. Nie żeby narzekała, nie ma do tego prawa. W końcu doskonale wie, że gdyby nie dobre serca tego szczodrego małżeństwa, które niegdyś przyjęło ją pod swój dach i wychowało niczym własną córkę, jej historia potoczyłaby się zupełnie w innym kierunku.
Odautorsko